Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 14. - Pocałował mnie...

Za godzinę? Okej.

Więcej już telefon nie wibrował. Cała w skowronkach zaczęłam wybierać ciuchy. 

Minęło 5 minut. 10…

-ALEX !!! – rozdarłam się po czym zaczęłam wywracać szafę do góry nogami. Moja kuzynka weszła do pokoju po chwili.
- Co chcesz ?
-NIE MAM CO UBRAĆ ! Pożycz mi coś ! – zaczęłam dramatyzować, a ona… Śmiała się ze mnie. Dzięki. – Z czego ryjesz mordę ?
-Z ciebie idiotko. Idź sobie zrobić makijaż, a ja ci coś wybiorę. – powiedziała ciągle się śmiejąc, po czym mnie wygoniła do łazienki, a sama zaczęła wyciągać rzeczy z mojej szafy.

Sterczałam przed lustrem podobnie jak przed chwilą przed szafą. No nic. Znów 5 minut, 10…

-MARGARET !!! – znów zawołałam kuzynkę, tylko tym razem starczą przed lustrem. Usłyszałam śmiech Alex, po czym zobaczyłam jej głowę w drzwiach.
-Jaka ty jesteś tępa idiotko ty moja – wyszczerzyła się po czym zamknęła drzwi, po czym, mam nadzieję, znów grzebała w szafie. Po chwili przyszła Margaret.
-Co chcesz?
-Pomalujesz mnie? – zapytałam z nadzieją.
-Ahh… Siadaj – wskazała na kibel po czym zaczęła przyglądać się moim kosmetykom.
-Mam siedzieć na kiblu?
-A widzisz tu jakieś krzesło?
-No nie, ale mogę zajść..
-Nie gadaj, tylko siadaj. – posłusznie usiadłam na… kiblu xD.
-Co my tu mamy. Tusz, jakiś cień… Aha ! Już wiem – zastanawiała się na głos.
- Co wiesz.
- A nic. – facepalm.
-Nie ruszaj się i zamknij oczy. – dyrygowała mną a ja posłusznie wykonywałam polecenia. Po około 20 minutach powiedziała:
-Gotowe ! – po czym podała mi lusterko. Byłam naprawdę zaskoczona aż tak świetnym efektem.



Gapiłam się na swoje oczy dosyć długo, ale czar prysł, gdy Margaret powiedziała:

-EGHEM, EGHEM.
-Co ?
- Po 1. Podziękuj…
-Dziękuję.
-Po 2. Na którą się umówiłaś ?
-Na 14:30, a co?
-Jest 14:10.
-DOBRY JEZU ! – zerwałam się tak szybko, że aż rozbiłam lusterko.
-7 lat nieszczęścia! – upomniała mnie Margaret, po czym pokazała mi język.
-Dupa ! – powiedziałam po czym wparowałam do pokoju. Alex właśnie kończyła kłaść ciuchy na łóżku. – Posuń się ! – popchnęłam ją od ciuchów tak mocno, że aż wylądowała na podłodze. Po chwili do pokoju weszła Maggy (tak na nią mówiłam, gdy byłyśmy małe) zwijając się ze śmiechu.
-Ałł. Co w nią wstąpiło. – zapytała się Alex strzepując kurz ze spodni. Upss.. Chyba powinnam tu poodkurzać.
-Haha – zaczęła mówić Margaret – za jakieś 20 minut, Hahahaha, ma spotkanie, hahahah, pewnie z jakimś swoim kochasiem.
-Uuuu… Czyżby to był ten James, z którym siedziałaś w ławce w podstawówce? – zaczęła żartować Alex.
-Tak tylko Ci przypominam, że on w tobie się durzył – odpłaciłam jej się. Mina natychmiast jej zrzedła.
-Stul pysk i idź na swoją randkę. – powiedziała, po czym rzuciła we mnie poduszką. Z tryumfalnym uśmieszkiem ruszyłam przebrać się do łazienki.




Zostało mi 5 minut 45 sekund. Jeśli zamówię taksówkę teraz, ona przyjedzie za jakieś 2 minuty 30 sekund, do parku im. Świętego Masła mam jakieś 3 minuty drogi, co sprawia, że będę 15 sekund przed czasem. Szybko wystukałam numer do jakiejś firmy taksówkowej. Piiib- piiib-piiib-piiib, po czwartym sygnale odebrała jakaś babka.

-Halo?
-Halo ? Dzień dobry ! Potrzebuję taksówki, na JUŻ. Ulica Malinowa 169.
-Dobrze, zaraz kogoś wyślemy.

Wybiegłam przed dom i czekałam. I czekałam. I czekałam. Dżisas. Jak dwie minuty mogą się tak dłużyć? Nareszcie podjechała taksówka. Podałam nazwę parku i ruszyliśmy. Wzrok cały czas miałam utkwiony w zegarek. Tak, jak obliczyłam, po 2 minutach i 59 sekundach (pomyliłam się o sekundę!) taksówkarz ogłosił, że jesteśmy na miejscu. Rzuciłam mu na przednie siedzenie pieniądze i wybiegłam.

Przy wejściu na kogoś wpadłam ! Jeszcze tego brakowało.

-Jak chodzisz debilu ! – wypaliłam na gościa po czym… zaniemówiłam.
-Woow, cóż za miłe powitanie. – powiedział Niall, po czym pomógł mi wstać.
-J-j-ja…. Przepraszam cię.
-Za co?
-Za nazwanie debilem.
-Haha xD. Śmieszna jesteś. Nic się nie stało. Idziemy na kawę?
-Jasne…

Poszliśmy do najbliższej kawiarenki. Ja zamówiłam Cappuccino i wuzetkę, natomiast Niall zwykłą czekoladę na gorąco z bitą śmietaną, oraz karpatkę. Gdy popatrzyłam na niego pytająco odparł, że nie pija kawy.

Rozmawialiśmy jakieś dwie godziny. Nasze kubki dawno były puste, a my nadal gadaliśmy i gadaliśmy. Okazało się, że mamy wiele wspólnego. 

-Mogę cię zapytać o coś… osobistego? – zapytał nagle z poważną miną.
-Pewnie. – akurat w tym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zaklęłam w myślach. Niechętnie wyjęłam telefon z kieszeni – Alex.

-Alex, nie mogę gadać. – spojrzałam na Nialla przepraszającym wzrokiem
-I gówno mnie to. Za 2 godziny impreza.
-Znowu w tym klubie Galaxy?
-Nie, tym razem w klubie ,,Biczys” (dzięki za nazwę moja kochana Olu Margaret ;* ), zabierz swojego kochasia i niech weźmie swoich kumpli. Im więcej ludzi tym lepsza zabawa.
-A będzie De Łonted? – zapytałam, a Niall wytrzeszczał na mnie oczy.
-No raczej. Dobra, kończę. Zapytaj się go i wracaj szybko do domu.
-Dobra, cześć.

-Emm… Niall ? Jest taka sprawa.
-Idziesz gdzieś z De Łonted? Spoko. Rozumiem to.
-Poszedłbyś ze mną?
-Nie wiem. Pewnie mnie wypierzą na zbity pysk.
-Nie mów tak. Może się dogadacie.
-Nie wiem, zobaczę.
-Okej, zadzwoń. Ja już pójdę. Pa. – pożegnałam go buziakiem w policzek i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i po  5 minutach byłam w domu.




*****Oczami Alex*****

Strasznie mnie ciekawi kim jest ten kochaś Martyny. Mniejsza. Zaczęłam wybierać ciuchy. Po długo dłuższej (WTF?) chwili namysłu (jakaś godzina, może półtorej) zdecydowałam się na taki zestaw:




Zeszłam na dół. Czekała tam już Margaret, ubrana w to:





Natalia:



Martyna:



The Wanted:



Oraz…. NIALL !? TEN Z ŁAN DAJREKSZYN !?




Gapiłam się na niego, zastanawiając się co on tu robi i nie zauważyłam nawet, że wszyscy się na mnie gapią. Nie odzywając się ani słowem wyszliśmy na zewnątrz i wpakowaliśmy się do auta Toma (cud, że się zmieściliśmy). Po 15 minutach byliśmy w klubie.

Wiadomo, muzyka, perfumy, alkohol, papierosy. Powtórka sprzed kilku dni. Usiedliśmy na jednej z kanap. Tom od razu zamówił kilka kolejek, twierdził, że ,,jak się bawić, to na całego”. Mnie jednak cały czas intrygował Niall. Co on tu robi ? Pod pretekstem rozmazanego makijażu wyciągnęłam Margaret do łazienki.

-Twój makijaż jest perfekcyjny. O co chodzi? – zapytała gdy tylko zamknęłam drzwi.
-Ten tam. To Niall. Co on tu robi.
-Niezły szok, nie? To ten kochać Martyny. Pf. Też sobie znalazła.

Zaniemówiłam i wyszłam z łazienki. Gdy dochodziłam do naszego miejsca zobaczyłam totalnie już wystawionego Nathana obściskującego się z jakąś plastikową blondynką w różowej sukience (w której było jej widać połowę koronkowych majtek), z wielkim tyłkiem (pewnie powiększonym) i równie wielkimi piersiami. Poczułam ukłucie zazdrości, choć przecież z Nathanem jesteśmy tylko przyjaciółmi. Poczułam na policzku coś mokrego. Czy to łza? Szybko wróciłam do kibelka. Zamknęłam się w jednej z kabin, po czym zaczęłam opieprzać siebie w myślach. Dlaczego po policzku spłynęła mi łza? Dlaczego czuję się zazdrosna. Czy ja… Nie… To nie możliwe. Czy ja się zakochałam?



*****Oczami Martyny*****

Poczułam, że od tego wszystkiego (głośnej muzyki, alkoholu, zmieszanych zapachów) robi mi się nie dobrze, więc powiedziałam Niallowi, że pójdę się przewietrzyć. Uparł się, że pójdzie ze mną. Gdy zrobiło mi się lepiej zapytałam:

-W kawiarni chciałeś mi coś powiedzieć? O co chodziło.
-Co? Aa… To tamto. Nic ważnego.
-No nie bądź taki, powiedz – zaśmiałam się, po czym dałam mu kuksańca w bok.





*****Oczami Natalii*****


Byłam już nieźle wystawiona, więc idąc do kibla pomyliłam się i weszłam do męskiego. Usłyszałam jęki. Uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy sobie sikałam usłyszałam jakby głos… Jaya ? Nieee… Podtarłam tyłek, po czym lekko spojrzałam do kabiny z której wydobywały się odgłosy. Popatrzyłam i…. Zaniemówiłam.




*****Oczami Margaret*****



Z niesmakiem patrzyliśmy z Tomem na Nathana i jego nową ,,partnerkę”. Nie mogąc dłużej znieść ich widoku poszliśmy tańczyć. Wygłupiając się przetańczyliśmy dwie szybkie piosenki, po czym DJ puścił wolną. Niewiele myśląc wtuliłam się w Toma. Gdy piosenka się skończyła patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, po czym stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia. On mnie… pocałował. Jego wargi było miękkie i ciepłe. Powoli oplatały moje. Mój mózg wołał ,,Odepchnij go, spoliczkuj, kopnij w jaja, cokolwiek!”, ale serce kazało kontynuować…


No heej ♥

Za długi rozdział, co nie? Nie rozpisuję się, bo dwie osoby czekają na dodanie
J, więc…

Do następnego :D

7 komentarzy:

  1. O r g a z m... <3
    Kocham, kocham, kocham, kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww, słodkie słodkie <3333 NEXT!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola... nie wiem czy ja ci to mówiłam ale .... KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE ! <3 JAY MNIE ZDRADZIŁ , NO DZIĘKI ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. smutno mi się zrobiło gdy Nathan zaczął obciskać z inną ;'C

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba powinni ci karać za kończenie w tak dramatycznych momentach! <3 Opowiadanie jest cudowne z rozdziału na rozdział coraz lepsze, czytam je z zapartym tchem :D <3 Mi też smutno sie zrobiło jak Nath sie obmacywał z jakąś laską, a jeszcze bardziej jak Alex spłynęła ta łza... CZEKAMY NA NEXT! <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa Nathan , jak tak możesz ?!! Nosz poczekaj , jak ja cię znajdę ...... Nosz kurcze super , idę dalej :*

    OdpowiedzUsuń