Muzyka ♥

Muzyka ♥

Muzyka ♥

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 20. - Dlaczego nie zaczekałaś, aż KTOŚ się obudzi?

*****Oczami Martyny*****


Szczerze? Nie poszłam tam ,,pilnować" domu. Przez co dostałam niezły opieprz, bo rano okazało się, że ktoś podpierniczył nam telewizor O.o. Ups?
*****Oczami Natalii*****


Obudziłam się ok. 8:00. Zeszłam do kuchni w celu zrobienia śniadania. Gdy tosty były już gotowe poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i chwyciłam pilot od telewizora. Czegoś mi brakowało, ale nie miałam pojęcia czego. Rozejrzałam się po pokoju. Nosz szlag! Nie wiem czego nie ma. No nie ważne. Włączyłam TV... i wtedy mnie olśniło...

-ALEX, MARGARET, MARTYNA, GDZIE, DO JASNEJ CHOLERY, JEST NASZ TELEWIZOR!?


 *****Oczami Martyny*****

Obudziłam się bardzo wcześnie - ok. 6:00. Zeszłam na dół w celu wypicia czegoś. Wyciągnęłam z lodówki sok. Zauważyłam Śnieżkę. Nalałam jej wody do miski i nasypałam trochę karmy (do drugiej miski). Z sokiem w szklance poszłam do salonu. Rozejrzałam się bardzo uważnie. Czegoś brakowało. Chwyciłam pilota. I wtedy do mnie dotarło. NIE MA TELEWIZORA. Jezus Maria. Mam przerąbane. Wypiłam duszkiem sok i wrzuciłam szklankę do zmywarki. Jak najciszej udałam się do mojego pokoju i wskoczyłam pod kołdrę. W najgorszym wypadku mogę zwalić na Alex albo Margaret, prawda? Kuźwa...


*****Oczami Alex*****




Czego zaś ta Natalia chce? Drze się na cały dom. Jezus. Zeszłam do salonu. Czekały tam już Margaret i Martyna. Natalia przemówiła tym swoim głosem ,,Mamusi" 

-Rozejrzyjcie się BARDZO uważnie. - tak też zrobiłyśmy. Faktycznie. Czegoś brakowało.
-Hmm... Czegoś brakuje - stwierdziła Margaret.
-Łał, brawo Sherlock'u. Więc? Któraś z Was w końcu mi powie, czy muszę was sama olśnić?
-No dawaj. - powiedziałam.
-Podejdź tu, Alex. - patrzyłam na nią jak na Pedobera xd. - No choodź! - posłuchałam i podeszłam. - Chwyć pilota. Dobrze. Skieruj go na telewizor i włącz - tak też zrobiłam.
-Ouuu.... - dotarło do mnie.
-Więc? Co na to powiecie? Martyna? Alex? Hm. Czekam.
-O co chodzi? - zapytała Margaret.
-Jej wczoraj nie było. Spała. Nie wie o co chodzi. - odparłam.
-No tak. Margaret, wykluczamy cię z grona podejrzanych. Możesz odejść. Ubierz się do pracy, czy coś.
-PRACA! ZAPOMNIAŁAM! KTÓRA GODZINA!?
-8:15.
Margaret pognała na górę.

-No więc? Alex.
-Jak ja poszłam spać wszystko było tak samo.
-Powiedzmy, że ci wierzę. A ty, Martyna. Co powiesz?

*****Oczami Martyny*****
-No... Em... U mnie też. Tak. Jak poszłam spać o 6:00 wszystko było okej.
-Zająknięcie. Zły znak. Po co w ogóle poszłaś spać? Dlaczego nie zaczekałaś, aż KTOŚ się obudzi? Hmm?
-Bo chciało mi się spać?
-Dlaczego  pytasz.
-Dom wariatów! Dobra, ktoś nam podpieprzył telewizor! Chodźmy kuźwa nie wiem. Na komisariat. Zadzwońmy na policje, zgłośmy kradzież, a nie bez sensu szukajmy, kto poszedł spać!
-Więc to ty? Przyznaj się, w ogóle nie poszłaś pilnować?
-Jeśli nawet, to co z tego?
-Od początku wiedziałam, że to ty. Dobra, dzwoń na policję.
-Ołkej. - wyciągnęłam telefon, zadzwoniłam. Powiedzieli, że przyjadą za kilka minut.



*****Oczami Alex*****

Jak Martyna dzwoniła na policję poszłam się w coś ubrać, bo nadal byłam w piżamie. Wyjrzałam za okno. Hm. Pogoda w sumie może być, ale krótkie spodenki, to nie za bardzo. 

Moja pierwsza myśl - park. Zabrałabym Śnieżkę, ale ona sobie smacznie spała. Dupa, pójdę sama. Wyszłam z domu i już po paru minutach byłam w parku im. św. Masła. Było jeszcze wcześnie, więc w parku były pustki. Tylko kilka osób. Wiele zakochanych i te sprawy. Usiadłam na jednej z ławek. 5 wiadomości. Zdziwiło mnie to trochę. Wszystkie od Nathana. Jedna z nich była o tym, że udało mu się tą imprezę przenieść. Druga, czy dzisiaj coś robię. Pozostałe trzy, czemu nie odpisuję, czy żyję, i że ma focha forever przez to, że nie odpisuję. #NieNic. Odpisałam mu, że dziękuję, za przeniesienie tego nieszczęsnego przyjęcia, że na dzisiaj nie mam planów i przeprosiłam go, za nie odpisywanie c;. Odpowiedź nie przyszła po 15 minutach, więc postanowiłam ruszyć dupę z ławki i zacząć spacerować. Szłam sobie, szłam i zobaczyłam, że w parku pojawia się coraz więcej ludzi. Ponadto prawie wszyscy byli na rolkach. Aż mi się zachciało jeździć... Nie musiałam długo im zazdrościć, bo już kawałek dalej zobaczyłam wielki napis ,,WYPOŻYCZALNIA ROLEK" i strzałkę w lewo. Ehem. Że też wcześniej tego tu nie było, a może poprostu jestem ślepa o.O. Z kieszeni wygrzebałam jakieś 5 funtów i ruszyłam. Kolejka, oczywiście, kosmiczna! Ale nie ważne, chce mi się jeździć, to pojeżdżę xD.
*****Oczami Margaret*****

Strasznie się denerwowałam przed pójściem po nowej pracy. Nie miałam pojęcia co ubrać. Nie za poważnie, ale nie za zwyczajnie. W końcu wybrałam. Jak na mój gust i tak wyglądałam za poważnie, no ale pech. 

Wyszłam z domu i poszłam na przystanek. Po 15 minutach przyjechał autobus, a już po kolejnych 20 minutach byłam na miejscu. Stanęłam przed drzwiami budynku, głęboko odetchnęłam i popchnęłam drzwi.


Hej :)
Kolejny rozdział, po prawie 2 miesięcznej przerwie, za którą BARDZO Was przepraszam :)
Zapraszam Was również na mojego nowego bloga: http://opowiadanie-janoskians.blogspot.com/ 

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 19. - ,,Śnieżka siad! Super! Dupa troszkę niżej... Idealnie!"

Hej kochani! Piszę na początku rozdziału, ponieważ byłam na telefonie i przez przypadek usunęłam rozdział 18... Brawa dla mnie. -.-

Więc dla tych, którzy dopiero znaleźli mój blog, albo zapomnieli co było w poprzednim:
ROZDZIAŁ 18. W SKRÓCIE - Dziewczyny zaadoptowały psa, Margaret miała imprezę urodzinową, na której pojawił się Tom z Kelsey i zaczęli się całować. Wtedy Mag się rozpłakała i uciekła do swojego pokoju. Jay i Natalia zostali przyjaciółmi. Alex poprosiła Nathana, żeby przeniósł imprezę urodzinową (tyle, że bez solenizantki) do ich domu. Już po chwili w ich domu nie było ani jednego gościa. Alex poszła na górę do Margaret zobaczyć jak się czuje. Mag spała. Nagle zadzwonił telefon. Kobieta w słuchawce zapytała się, czy może prosić Margaret Nowak. Alex przez chwilę biła się z myślami, czy ją obudzić, czy nie...


Jeszcze raz BARDZO przepraszam za moją nieuwagę. Mam nadzieję, że wybaczycie :33
__________________________________________________

Obudzić ją czy nie? Po chwili zastanowiłam lekko szarpnęłam ją za ramię:

-Magg? Wstawaj. Telefon do ciebie.
-Co? Gdzie jestem? - zaczęła mrugać powiekami jednocześnie drapiąc Śnieżkę za uchem. Gdy stan błogości minął wzięła telefon, wcześniej szeptem pytając ,,Kto dzwoni", na co ja opowiedziałam wzruszeniem ramion. Nie chcąc przeszkadzać jej w rozmowie zawołałam Śnieżkę, która natychmiast za mną poszła na piętro niżej do kuchni.

Tam przygotowałam sobie tosty. Spojrzałam na zegar, a następnie na okno. 19:00. Mamy już prawie lato, na polu jeszcze jasno. W domu nic po mnie. Martyna pewnie dalej siedzi w łazience, Margaret gada z tą babą, a Natalię szlag trafił. Nie wiem gdzie jest. Po zjedzeniu tostów poszłam przed telewizor, rozłożyłam się na kanapie (Śnieżka na fotelu obok) i włączyłam TV. Po przejrzeniu 353 kanałów stwierdziłam, że warto obejrzeć Animal Planet, bo właśnie leciał jakiś program dla tych, którzy mają psa pierwszy raz.

Podczas oglądania dowiedziałam się, że powinnam zabrać psa na nie za długi/nie za krótki spacer, a następnie zacząć uczyć podstaw.

Czemu nie - pomyślałam - nie mam nic do stracenia. Wzięłam smycz, zapięłam o obrożę Śnieżki i wyszłam z domu. Postanowiłam pójść do parku na pół godziny. W połowie spaceru stwierdziłam, że nasz pies ma cholernie dużo siły. Nie do pomyślenia. Właściwie to musiałam za nią biegnąć, bo utrzymać jej nie dałam rady. Trzeba będzie nauczyć ją chodzić na smyczy...

Gdy po skończonym spacerze zaprowadziłam psa do mojego pokoju, wzięłam garść smakołyków i zaczęłam uczyć ją podstaw. Zaczęłam od ,,siad".  Za cholerę nie mogła tego załapać! Pokazywałam na jej tyłek, a nawet lekko naciskałam, żeby zniżyła go do poziomu podłogi, ale wszystko na nic... W końcu jednak udało się i Śnieżka siadała już na komendę. Może jednak będą z niej ludzie, znaczy psy. Dopiero gdy miałam zamiar iść do kuchni po kolejną porcję smakołyków zauważyłam, że w drzwiach stoi Margaret, która, zapewne, uważnie przyglądała się szkoleniu.

-Więc kto dzwonił? - zapytałam.


*****Oczami Margaret*****

-Halo?
-Dzień dobry! Bardzo miło mi panią słyszeć pani... Nowak? - kobieta nie za bardzo wiedziała, jak wymówić polskie nazwisko. Skądś kojarzyłam jej głos, ale za Chiny nie mogłam skojarzyć skąd. - Dzwonię do pani w sprawie pracy. Kilka tygodni temu zgłosiła się pani. Fotografia, jeśli się nie mylę. - no tak! Już wiem .
-Tak, byłam. To śmieszne, ale prawie o tym zapomniałam, więc... O co chodzi?
-Dostała pani tą pracę!
-Naprawdę!? To świetnie! - aż zapomniałam na chwile o ,,Tomsey". - A na czym dokładnie będzie polegała moja praca?
-Raz na miesiąc przyniesie pani do nas kilka zdjęć pani autorstwa, a codziennie punktualnie o 9:00 będzie się pani u nas zjawiać i głosić wykłady, czasem szkolić.
-Kogo szkolić? Jakie wykłady?
-Początkujących fotografów. Czy są jeszcze jakieś pytania?
-Nie, dziękuję, do widzenia.
-Do usłyszenia.

Postanowiłam podzielić się nowiną z Alex. Poszłam do jej pokoju. Wydaje mi się, że usiłowała nauczyć zegoś Śnieżkę. Nie zauważyła mnie. Uczyła ją ,,siad". Co chwilę wtrącała uwagi typu: Śnieżka siad! Super! Dupa troszkę niżej... Idealnie!

Gdy osiągnęła zamierzony efekt wyprostowała się tryumfalnie i zauważyła mnie.

-Więc kto dzwonił? - zapytała.
-Dostałam pracę! - zaczęłam piszczeć, a ona patrzyła na mnie jak na idiotkę. Więc opowiedziałam jej jak to byłam sobie kiedyś na rozmowie (nie pominęłam nawet pijanego Toma), a ona zaczęła cieszyć się razem ze mną.
-To kiedy zaczynasz.
-Od jutra. Na 9:00 muszę być na miejscu.
-Uuu... Tak wcześnie. Współczuję.
-Hahah.
-Chodź, idziemy to uczcić. 


*****Oczami Alex*****

Poszłam na dół. Przygotowałam jakieś przekąski i wino, żeby uczcić nową prace Mag. I wtedy zobaczyłam go. Bacznie mi się przyglądał... Siedział na ścianie. Był brzydki i włochaty. Pająk. Zaczęłam wrzeszczeć. Już po chwili w kuchni zjawiła się Margaret, która po zobaczeniu pająka zaczęła spieprzać, Martyna z tasakiem (O.o) i Natalia z miotłą.

Martyna poruszała tasakiem w przód i w tył, a zanim zdążyłam się skapnąć o co chodzi i co ona chce zrobić było już za późno... Tasak poszedł w ruch. Oczywiście z celem Martyny, który jest gorszy od celu niewidomego, nie trafiła w pająka, a w okno, które było jakieś 5 metrów od niego.

-MARTYNA! - rozdarłyśmy się. - POWALIŁO CIĘ!?
-Próbowałam ratować wam życie - nasza tępa kuzynka wzruszyła ramionami.
-Ja pier... - Natalia pacła się w czoło. - Jak my to zapłacimy? Moi rodzice płacą nam rachunki i jedzenie, ale na NOWE OKNO nie dadzą nam kasy!
-Dobrze, że Margaret znalazła sobie pracę... - odetchnęłam z ulgą. Martyna i Natalia popatrzyły na mnie pytająco. Więc opowiedziałam im całą historię.
-Może by ktoś zdzwonił do jakiejś firmy wstawiającej nowe okna, czy czegoś takiego? - wtrąciła niszczycielka.
-No, przydało by się - przytaknęła jej Nati, więc poszłam do laptopa poszukać czegoś takiego. Znalazłam kilka firm, które zajmują się czymś takim i są w naszej okolicy. Wybrałyśmy jedną z nich. Pracowali tam do 20:00
-Która godzina? - zapytałam.
-20:30. - odparła Martyna, wcześniej patrząc na zegar.
-Szlag. Już nie pracują. Co teraz?
-Jak to co? Musimy stać na straży na zmianę. Jeszcze ktoś nam się do domu włamie O.o - zaczęła panikować Natalia. - Mogę wziąść pierwszą wartę! - dodała.
-Serio? - strzeliłyśmy z Martyną facepalma.
-Tak! Obudzę Alex, jak zachce mi się spać, gdy Alex zachce się spać, to obudzi Martynę. Maggy nie będziemy budzić, bo ma na jutro do pracy. Zrozumiano?
-Niech ci będzie...
-Świetnie! Idźcie robić co chcecie, a ja pilnuję. Śnieżka! Chodź tu.

Po chwili byłyśmy już z Martyną na górze, gdzie parsknęłyśmy śmiechem. Plan Natalii rozwalił system. 




*****Oczami Natalii*****

Podczas mojej warty nie wydarzyło się nic ciekawego. Poza kilkoma pijakami, którzy szli środkiem drogi śpiewając jakieś kolędy (mamy 5 maja, ale OKEJ), pająka, którego dobiłam miotłą i nagłą sraką :oo. Dobrze, że był Stoperan. Koło 1:00 zachciało mi się spać, więc poszłam obudzić Alex. Gdy siedziała już przy rozbitym oknie i pilnowała, to ja wzięłam prysznic i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Już miałam zasypiać, gdy zauważyłam, że dioda w moim telefonie miga. Resztkami sił wyciągnęłam rękę po telefon. SMS od Jay'a. Napisał o 21:00, Ups. Chciał się umówić na rolki. Jutro, a raczej dzisiaj o 15:00. Odpisałam mu tylko krótkie ,,OK". Potem zasnęłam.
*****Oczami Alex*****

Jezu... Spać...  Po godzinie bezczynnego siedzenia i drapania Śnieżki za uchem zaczęło mi się nudzić. Popatrzyłam na zegar. 2:00. Posiedzę jeszcze dwie godziny i pójdę obudzić Martii.

Wybiła oczekiwana 4:00. Poszłam obudzić Martynę, a potem momentalnie zasnęłam.

*****Oczami Martyny*****



Szczerze? Nie poszłam tam ,,pilnować" domu. Przez co dostałam niezły opieprz, bo rano okazało się, że ktoś podpierniczył nam telewizor O.o. Ups?


Witajcie znów! :D

Wiem, że witałam się z Wami już na początku , ale mniejsza. Wiem, że długo czekaliście na rozdział, za co z całego serca Was przepraszam :c.

O! I jeszcze raz przepraszam, za USUNIĘCIE (ehh) rozdziału 18...

I chciałabym Wam życzyć szczęśliwego 2014 roku!!!

sobota, 4 stycznia 2014

Liebster Awards :3

Witajcie!

W ostatnim czasie dostałam aż trzy nominacje do Liebster Award! Serdecznie dziękuję Gucci, Natalii i ,,Czekającej" c;.



Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Na początek pytania od Gucci:

1. Ulubiony przedmiot szkolny? 

Hm... Informatyka, Muzyka, Plastyka.

2. Ulubione Hobby? '

Jazda na rolkach, malowanie.

3. Nielubiana przez was gwiazda. 

Chyba nie mam.

4. Ulubiona Książka? 

Trylogia ,,Igrzyska Śmierci", wszystkie części ,,Klątwa Tygrysa", ogólnie dużo ich, ale nie chce mi się wypisywać :D

5. Ile macie lat? 

[...]naście.

6. Z jakiego jesteście województwa? 

Śląskie.

7. Gdzie chciałabyś się przeprowadzić za granicę? 

Londyn, Anglia.

8. Co nie podoba wam się u siebie w charakterze i w wyglądzie (3 cechy) 

1. Nos xD
2. Jestem porywcza i czasem wkurzająca.
3. Wiele rzeczy wyprowadza mnie z równowagi.

9. Ulubiona piosenka? 
Show Me Love, We Own The Night - The Wanted, Talk Dirty - Jason Derulo, Impossible, Recovery - James Arthur, Change Your Life - Little Mix.

10. Jaką najbardziej lubicie porę roku? 

Lato, Zima.

11. Czy wolałybyście Vip-owskie bilety na dowolny koncert czy jeden dzień z wybraną gwiazdą? 

Jeden dzień z wybraną gwiazdą :D


Teraz od Czekającej:

1. Jak masz na imię? 
Ola :3

2. Do którego z chłopaków jesteś podobna (charakter) 

Hmm... Nie jestem pewna. Według mojej przyjaciółki Natalii do Jay'a :D. Ale nie chciała napisać uzasadnienia xd

3. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?

Ołł... Pizza, Zapiekanka ziemniaczana... Pewnie jest ich o wiele więcej, ale w tym momencie nic nie przychodzi mi do głowy :c.

4. Ile masz lat? 
[...]naście.

5. Którego z chłopaków najbardziej lubisz? 

Wszystkich. Ale jak bym miała wybierać to Nathan.

6. Gdybyś spotkała idola jak byś się zachowała? 


Hmm... Zaczęła szukać kartki i długopisu, żeby dał mi autograf, poprosiłabym o zdjęcie i starała się zrobić jak najlepsze wrażenie.

7. Jaki lubisz zespół (oprócz The Wanted)? 

Zespół to chyba żaden, ale z wokalistów to bez zastanowienia James Arthur.

8. Jaka jest najważniejsza cecha, przez którą zakochałabyś się w chłopaku? 

Hmm... Jednej cechy nie mogę wybrać, ale musiałby być: kochający, uczciwy, pomocny, bez nałogów, wyższy ode mnie xD

9. Jak sądzisz, ile lat będą mieli chłopcy, kiedy przestaną błyszczeć? 

O Matko... Nie wiem. Może koło trzydziestki?

10. Masz ulubionego bloga (Tak/nie) 

Tak.

11. Czy odpowiadałaś szczerze? 

Tak.

I od Natalii:

1. Jak masz na imię?

Ola :D 

2. Co cię pasjonuje do pisania bloga?

Patrzenie na miłe komentarze pod postami, przyjaciółki na Fejsie zmuszające mnie do pisania i po prostu to, że lubię to robić.
3. Masz jakieś marzenie?

Pełno. Jedne z głównych to: kontynuowanie tego bloga, przeprowadzka do Londynu.
4. Ulubiony artysta/ zespół?

The Wanted, James Arthur.
5. W jakim województwie mieszkasz?

Śląskie.
6. Ulubiona piosenka?
Show Me Love, We Own The Night - The Wanted, Talk Dirty - Jason Derulo, Impossible, Recovery - James Arthur, Change Your Life - Little Mix. 
7. Do jakiego fandomu należysz?

TWFanmily, JArmy.

8. Czy masz przyjaciela/przyjaciółkę?

Nawet kilku.
9. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Pisać, czytać, leniuchować, oglądać.
10. Jaki masz charakter?

Hmm... Według mojej rodzinki CIĘŻKI, ale potrafię też być pomocna
11. Ulubione danie? 

Pizza, zapiekanka ziemniaczana... Dużo. 

NOMINUJĘ (nie jestem pewna, czy powinnam nominować 11, czy 22):

1. http://friends-was-else.blogspot.com/
2. http://impossible-opowiadania.blogspot.com/
3. http://sykessylwia.blogspot.com/
4. http://opowaidaniaotw.blogspot.com/
5. http://secret-of-cars-or-love.blogspot.com/
6. http://my-life-youre-life.blogspot.com/
7. http://addicted-to-pain.blogspot.com/
8. http://nothing-save-us.blogspot.com/
9. http://a-difficult-life.blogspot.com/
10. http://story-of-the-wanted-by-magi.blogspot.com/
11. http://ill-fight-for-you-until-i-drop.blogspot.com/




PYTANIA:

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Do jakich fandomów należysz?
4. Ulubiony kolor?
5. Ulubiony film?
6. Jaki dzień wspominasz najlepiej? Co się wtedy wydarzyło?
7. W jakim województwie mieszkasz?
8. Ulubiony sport?
9. Ostatnio przeczytana książka?
10. Masz jakieś zwierzę i/lub rodzeństwo?
11. Od ilu lat/miesięcy jesteś w TWFanmily?

I serdecznie dziękuję za nominację dziewczyny ♥

PS . Za niedługo pojawi się nowy rozdział :3.

czwartek, 5 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 17. – Przyjaźń? Czemu nie! Przecież przyjaciele się przytulają. Prawda?

Nastała chwila ciszy. Po tej chwili Martyna opuściła balony, które miałam w ręce i rzuciła się do Śnieżki z okrzykiem ,,PIESEK PIESEK PIESEK”. Gdy głaskała i rozpieszczała nową członkinię rodziny usłyszeliśmy skrzypnięcia zamka w drzwiach – pierwsi goście przybyli…

-Schowaj tego psa! – rozkazała mi Natalia, po czym poszła witać gości.
-Ale gdzie? – zapytałam, stojąc już na schodach.
-Nie wiem! Chociażby do swojego pokoju. I zostań z nim tam do przyjazdu Margaret. – powiedziała, po czym kontynuowała witanie gości. – O! Angela! Jak ja Cię dawno nie widziałam!

W moim pokoju rozłożyłam Śnieżce posłanie, do jednej miski nalałam jej wody, a do drugiej nasypałam karmy, którą wcześniej kupiłam w zoologicznym. Położyłam się na łóżku.




*****Oczami Martyny*****




Będziemy mieli pieska! Jejkuu… Ale się cieszę.

Goście byli już w środku. Margaret powinna za chwilę przyjść, więc Natalia chciała, żebym zaszła po Alex i Śnieżkę. Zaszczyt *.*. No więc już po chwili siedzieliśmy, czy tam, ukrywaliśmy się za kanapami, kwiatkami, a nawet pod stołami. Tych, co siedzieli pod stołami było całych widać, no ale. Mniejsza.

W końcu usłyszeliśmy skrzypnięcie drzwi. Wyskoczyliśmy z ukryć krzycząc ,,Wszystkiego Najlepszego!”, ale… To nie była Margaret…

To była ta blondynka i Tom. Jak jej tam było? Kelsey… Natalia mi o niej opowiadała. Ale czy ona czasem nie zdradziła faceta, który uśmiechnięty stał teraz u jej boku? O co, do jasnej cholery, chodzi? Nic nie rozumiem !

-O Matko! To wszystko dla mnie!? Tommy! Jesteś najlepszy. – powiedziała sztucznym, bo zbyt piskliwym głosem, po czym wpiła się w usta Toma. Wszyscy byli w nich tak zapatrzeni, że nawet nie zauważyli Margaret, która stała za nimi ze łzami w oczach. Wydaje mi się, że zauważyłyśmy ją tylko ja, Alex i Śnieżka. Natalii nigdzie nie widziałam, ale mniejsza o nią.

Minęłam ,,cudowną parę” i pociągnęłam Maggy za rękę na górę. Widziałam, że za nami poszły Alex i nasz pies.





*****Oczami Natalii*****



Spotkałam Jay’a. Wspólnie uznaliśmy, że MUSIMY porozmawiać. W tym celu poszliśmy do mojego pokoju.

-Czemu się do mnie nie odzywasz? Ja staram się być idealnym facetem, spełniam wszystkie Twoje zachcianki, a ty ni skąd, ni z owąd masz focha! – Jay zaczął rozmowę. Prychnęłam.
-Ty się pytasz, czy się przesłyszałam?
-Tak pytam się, odpowiedz! I czemu nie masz na szyi łańcuszka ode mnie?
-Haha! Ty się jeszcze bezczelnie mnie pytasz. Nie wierzę… On serio się pyta. On się bezczelnie pyta… - mówiłam właściwie sama do siebie. – chcesz wiedzieć, dlaczego mam focha!? Proszę bardzo! Z D R A D Z I Ł E Ś M N I E. Zadowolony!?
-Teraz to przegięłaś, ja? Ja miałbym zdradzić CIEBIE!?
-Tak! Nie wierzysz? Proszę bardzo. Zapytaj się Alex i Margaret. Co ty sobie w ogóle myślałeś!? Pieprzyłeś się na kiblu z jakąś dziunią i nawet nie raczyłeś mnie zauważyć. – zaciskałam zęby, aby znów nie poleciały mi łzy. Jay przez chwilę patrzył na mnie w osłupieniu, jakby nie mając pojęcia o co chodzi.
-Ja? Ja cię… zdradziłem? Naprawdę? – zauważyłam, że po jego policzku spływa pojedyncza, samotna łza.
-T-t-tak… - odpowiedziałam drżącym głosem, po czym sama wybuchłam płaczem. Już po chwili czułam, jak ciepłe ręce, które tak kocham przytulają mnie. Dobrze znam te ręce. Ręce Jay’a…
-O drugiej szansie mogę zapomnieć, prawda? – zapytał.
-Ja… Nie wiem… Nie wiem czy znów mogę ci zaufać.
-Rozumiem. Przepraszam.
-Może spróbujemy od przyjaźni?
-Przyjaźni? – zastanawiał się chwilę. – Pewnie! Lepsze to niż nic. Przecież przyjaciele się przytulają itd. Prawda? – Jay’owi poprawił się humor, a przez to i mi.
-Tak, prawda. – zaśmiałam się. Jay wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją, po czym się przytuliliśmy.




*****Oczami Alex*****



Gdy doprowadziłyśmy Margaret do pokoju, runęła na łóżko jak długo i zaczęła gorzko płakać w poduszkę. Wymieniłyśmy z Martyną spojrzenia. Żadna z nas nie miała odwagi zadać tego pytania. Jednak Martii w końcu się odważyła.

-Emm… Dobra, nie będę owijać w bawełnę Magg, co się stało? – zapytała tak delikatnym głosem, że zaraz pójdę się wysrać…
-Nic. – ten słodki ton Margaret – głos obrażonego dziecka. Martyna pociągnęła mnie za rękę w kąt.

-Dzisiaj nic od niej nie wyciągniemy. – stwierdziła.
-No co ty! Zauważyłam. – cały czas patrzyłam na Mag. Przez chwilę podniosła oczy na Śnieżkę, po czym otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła, bo usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła.

-Pójdę tam. Zostań z nią. – rozkazałam Martynie, po czym skierowałam się po schodach na dół…


Hej! Witajcie po dosyć długiej przerwie. Powracam do Was z takim krótkim rozdziałem. Cóż tu dodać. Jutro Mikołajki <3! Cieszycie się? Ja taaak :3. No więc, czekajcie do next’a

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 16. - PIESEK, PIESEK, PIESEK


-Aha. No to… Powiedz jej co czujesz i po sprawie – powiedziałam, po czym poszłam szukać Alex, Maggy ^^ oraz Natalii. Po nieudanych poszukiwaniach stwierdziłam, że pewnie poszły do domu. Postanowiłam, że również wrócę, nic tu po mnie. Jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Już po 15 minutach siedziałam w taksówce i jechałam do domu… Gdy dotarłam stwierdziłam, że faktycznie – są w domu. Ich buty i kurtki były w przedpokoju.

Pewnie już śpią, pomyślałam, po czym udałam się na górę – do swojego pokoju. Niemalże od razu rzuciłam się na łóżko. Śnił mi się Niall… Ahh <3. I… Ktoś jeszcze. On całował się z jakąś dziewczyną. I to nie byłam ja ! Fak ju.



*****Oczami Nathana*****

Ale mi łeb napierda… znaczy… napierdziela. Ałł… Tabletka, tabletka, tabletka. Otworzyłem półkę nocną, która zazwyczaj bezszelestna, hałasowała jak stado słoni taranujących traktory ;-;. Wyciągnąłem pudełko z ,,Apap’em”, wziąłem tabletkę do buzi, po czym popiłem ją wodą, którą zawsze trzymam obok łóżka. Po jakichś 15, 30 minutach leżenia i czekania, aż ból minie, wreszcie huczenie ustało.

Ostrożnie wstałem i ubrałem się. Nawet zapinanie rozporka miało niewiarygodnie głośny dźwięk. Ułożyłem włosy i poszedłem do kuchni. Chłopcy już wstali i czekali na śniadanie, które robił Siva. Gdy usłyszeli jak wchodzę wszyscy popatrzyli się na mnie.

-Co się gapicie?
-Hhaah, ty jeszcze się pytasz? – zapytał Jay i nagle zaczął się śmiać. Za jego przykładem poszli Tom i Max.
-O co im chodzi? – podszedłem do Sivy.
-Nie pamiętasz? – nawet on tłumił śmiech.
-Nie? O co chodzi? – wyjął z kieszeni telefon i pokazał mi zdjęcie, na którym obściskuję się z jakąś blondyną. Wytrzeszczałem oczy przez jakiś czas.
-To ja? – zapytałem, nie wierząc własnym oczom.
-Nie, święty Zbysław. Pewnie, że ty xd.
-O kur… - spojrzenie Sivy - …de. To nie mogłem być ja!
-A jednak. A potem dałeś jej 100$ za to, że zatańczyła na stole + kupiłeś jej kilka drinków i butelkę szampana.
-Serio?
-Nie, na jaja.
-Serio na jaja?
-Serio, że tak.
-Wtf?
-Też nic nie rozumiem.
-Powiedz mi to jeszcze raz.
-Na pewno chcesz tego słuchać?
-Noo
-A więc: - odchrząknął teatralnie. – czekaj, idę po wodę.
-Nie, nie idziesz po wodę. Opowiadaj.
-Pff… No więc: w klubie podeszła do ciebie jakaś babka. O ta tutaj – wskazał na zdjęcie na telefonie – no i chciała się do ciebie przyłączyć. Najpierw kazałeś jej spieprzać, ale potem ona była coraz bardziej natrętna. Po jakimś czasie dosiadła się do nas i nie chciała odejść. Wypiłeś trochę i ona zaczęła się do ciebie przybliżać. Resztę już znasz. – przetrawiałem te słowa z niesmakiem. Po jakiejś minucie do mnie dotarło. Pewnie pobledłem.
-A… Alex to widziała? – Siva się uśmiechnął.
-A co? – zapytał z jeszcze większym uśmiechem.
-Pytaniem na pytanie się nie odpowiada. Widziała czy nie?
-Taa. Widziała.
-Yyy… - nie chciałem pokazać, że miałem ochotę SOBIE i tej LAFIRYNDZIE coś zrobić. – a za ile śniadanie? – odbiegłem od tematu.
-Właściwie to już. Siadaj i jedz. – usiadłem na krześle, a Jay, Max i Tom troszkę uspokoili się ze śmiechem. Po zjedzonym śniadaniu usiedliśmy przed telewizorem, Tom znalazł płytę jakiegoś Horroru, który postanowił włączyć. Po chwili na telewizorze pojawił się napis ,,Hotel Zła” (Ola, Martyna ^^). Film był o takim gościu co zabijał kilofem :o. Never Mind. Niestety, zabił mojego ulubieńca. Biedny Rudy. Jay aż się rozryczał, jak go zabijali, a Tom jak to zobaczył aż zakrztusił się pop-cornem. Film skończył się tak, że taka brzydka baba zabiła tego gościa. Po skończonym seansie Tom stwierdził, że nigdy nie pójdzie do opuszczonego hotelu, a Jay, że śmierć Rudego będzie mu się śniła po nocach. Uśmiechnąłem się, a telefon w mojej kieszeni zawibrował. Na wyświetlaczu pojawiło się ,,Masz nową wiadomość od Alex”. Kamień z serca. Czyli nie obraziła się za tą babę? W sumie… Za co miała się obrażać. I tak nic do mnie nie czuje. Przeczytałem wiadomość.

,,17:30 – przyjęcia niespodzianka z okazji urodzin Margaret. Powiedz reszcie.


xx”

Powiedziałem innym. Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba będzie pojechać na miasto po prezenty, no i, oczywiście, po jakieś procenty. Tom nagle zapytał.

- A może ze mną przyjść Kelsey? – wylałem na siebie sok, który miałem zamiar wypić, Max zakrztusił się czymś co właśnie pił albo jadł, Jay wyrwał loczka, którym akurat się bawił, a Siva chyba ugryzł się w język O.O




*****Oczami Alex*****



Obudziłam się jeszcze przed 10:00. Zeszłam na dół, gdzie Natalia już robiła śniadanie. Naleśniki z czekoladowym napisem ,,Happy Birthday!” Da fug?

-Hej… - odparłam po czym usiadłam na krześle – to dla mnie? – zapytałam, po czym sięgnęłam ręką. Natalia walła mnie w rękę.
-Powaliło? Dla Margaret. – mój mózg zaczynał pracować.
– ONA MA DZISIAJ URODZINY!
-Woow, inteligencja.
-JA PIERDZIELE!! ZAPOMNIAŁAM!! MASZ DLA NIEJ PREZENT? JAKI MAMY PLAN NA DZISIAJ!?
-Ahh… Więc słuchaj. Idź obudź Martynę, ja w międzyczasie zrobię Wam jakieś śniadanie. Po śniadaniu wykurzymy Margaret do Spa. Wtedy pójdziemy do Centrum Handlowego kupić jakieś prezenty. Ona będzie w Spa do 17:00. O 17:30 powinna być w domu – wtedy zacznie się przyjęcie niespodzianka.
-Aha. Dobra, idę po Martynę – pobiegłam na górę. Postanowiłam obudzić ją w dosyć… nietypowy sposób ;). A mianowicie przebrać się za zabójcę :D. Ubrałam na siebie jakieś za duże, zimowe, grube spodnie, czarną, poplamioną bluzkę oraz podartą kurtkę jeansową. A teraz broń. Każdy zabójca miał jakąś broń :D. Fredi z ,,Koszmar z Ulicy wiązów” miał noże zamiast palców, gościu z ,,Hotel zła” miał kilof, zdeformowani ludzie z ,,Drogi bez powrotu” mieli siekierki, więc ja postanowiłam mieć… lampkę nocną :D. Odłączyłam ją z prądu i wzięłam do ręki. Cicho zakradłam się do pokoju kuzynki. Uchyliłam drzwi – ha ! Tak, jak myślałam, jeszcze spała. Otworzyłam drzwi szerzej i na palcach podeszłam do jej łóżka.

Na trzy, pomyślałam, raz… dwa… i… trzy ! Skoczyłam na nią z lampą w ręku  z okrzykiem ,,BUUUAAA”. Skoczyła jak oparzona, po czym zepchnęła mnie z siebie z taką siłą, że lampka wypadła mi z ręki i roztrzaskała się o ścianę.

-OSZALAŁAŚ !? – wrzaskła na mnie.
-Hahah! Jakbyś, hahahah, widziała, hahah, swoją, ahaha, minę – zwijałam się ze śmiechu na podłodze.
-Haha, śmieszne -.- A teraz gadaj czego chcesz?
-Dzisiaj urodziny Margaret. Wstawaj i ubieraj się. Zaraz potem wykurzymy ją do Spa na cały dzień, a następnie pojedziemy do centrum po prezenty, o 17:30 imprezka urodzinowa.
-Ona dzisiaj ma urodziny? – zapytała nadal zaspanym głosem.
-Tsaaa… Też zapomniałam. Dobra, nie ważne. Ubieraj się. Za 10 minut śniadanie.
-Ok… - gdy wychodziłam z pokoju zauważyłam, że wolnym krokiem podchodzi do szafy.

Poszłam się przebrać z ciuchów ,,zabójcy”. W tych zimowych spodniach było mi gorąco ;-;. To urodziny Margaret. Nie stroić się jak na imprezę do klubu, ale też nie ubierać jak na co dzień. Coś tak po środku. Hmm… Po chwili sterczenie przed szafą (przypominam, że miałam tylko 10 minut) wybrałam ciuchy, które według mnie pasowały na tę okazję.





Pewnie, jak zwykle, spieprzyłam sprawę stroju, no ale. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Ostatnie pociągnięcie tuszem i… jestem gotowa na dzisiejszy dzień ;).

Zeszłam na śniadanie. Zobaczyłam tam Nathana. Co on tutaj robił? Natalia właśnie go częstowała naleśnikami, gdy weszłam. Wstał i powiedział:



*****Oczami Nathana*****




-Powtórz, proszę. – wydukał Jay, trzymając się za miejsce, z którego wyrwał loczka.
-Czy mogę przyjść tam z Kelsey?
-Powaliło!? – wybuchłem. Po tym co ona mu zrobiła!?
-No wczoraj do mnie zadzwoniła. Miała naprawdę szczery, zapłakany głos. Powiedziała, że żałuje i, że mnie kocha, więc postanowiłem dać jej drugą szansę. Wydaje mi się, że ona naprawdę mnie kocha. – spuścił głowę i uśmiechnął się przelotnie.
-A ten wczorajszy pocałunek z Margaret!? Co? Może jeszcze powiesz, że to nic nie znaczyło? – zaczął wypominać mu Seev.
-Pocałowałem ją? – na chwile na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Nie wiem czy mi się przewidziało, czy serio się uśmiechną, bo już po chwili nabrał zdziwioną minę. – Emm… Znaczy. No i? Pewnie byłem uchlany jak świnia, wytłumaczę jej, że to nic nie znaczyło. – zamurowało nas. Co w niego, do jasnej, pieprzonej cholery, w niego wstąpiło !? – dobra, mniejsza. Idę zadzwonić do Kelsey, że dzisiaj imprezka. Niech któryś z Was zajedzie do Centrum kupić jej jakiś prezent. Tak od nas wszystkich. – poszedł na górę, do swojego pokoju.

-Co się właściwie stało? – zapytał Jay, nadal trzymając w ręce wyrwanego loka.
-Tom oszalał. – odpowiedziałem krótko. – wiecie co? Ja pojadę z dziewczynami do Centrum. – poszedłem ubrać buty i kurtkę, jako, że na dworze było zimno.

Po jakichś 5-10 minutach pukałem już w drzwi. Otworzyła mi Natalia. Zapytałem jej, czy mają już prezenty dla Margaret. Gdy odpowiedziała, że nie zapytałem, kiedy jadą i czy mogę jechać z nimi. Odpowiedziała, że po śniadaniu i, że mogę. Następnie wpuściła mnie do domu. Rozebrałem się i usiadłem na kanapie w salonie. Natalia poszła do kuchni.

-Chcesz śniadanie?
-Nie, jadłem u chłopaków.
-Spoko.

Po chwili na schodach pojawiły się Alex z Martyną. Nawet mnie nie zauważyły, tylko od razu pobiegły do kuchni przepychając się i krzycząc ,,rezerwuję największego” ,,Nie, bo ja!”. Już po chwili wychodziły z kuchni ze stosem naleśników na talerzu. Martyna uśmiechała się zwycięsko – pewnie ona zabrała największego.

Dopiero kilka kroków prze kanapą, na której siedziałem, zauważyły mnie. Alex na chwilę… zamurowało? Niee… Zdawało mi się. Już po chwili kroczyła przed siebie tym samym krokiem, co przed chwilą. Przechodząc obok mnie rzuciła tylko krótkie ,,Cześć” i już po chwili siedziała z Martyną prze TV oglądając jakiś polski program. ,,Trudne Sprawy” czy coś takiego. Nie wiem o czym to było, ale taki stary dziadek całował się z ok. 20-latką. Gdy program się skończył, a dziewczyny oświadczyły, że śniadanie zjedzone, Natalia wysłała Martynę, żeby wygnała Margaret do Spa czy czegoś takiego. Po chwili Margaret wychodziła już z domu, a my zbieraliśmy się na zakupy. W drodze zastanawiałem się co jej kupić? To ma być od całej naszej piątki… Hmm…

Po kilku minutach Alex (bo ona prowadziła) oświadczyła, że dojechaliśmy. Wysiedliśmy z auta i rozeszliśmy się każdy w inną stronę. Zaatakowałem sklep z telefonami…

Przyglądałem się chwilę wybierając odpowiedni. W końcu dostrzegłem go. SONY XPERIA Z1. Idealny! Podpisałem umowę i takie tam różne pierdoły (przy okazji dając sprzedawcy autograf dla córki) i zadowolony wyszedłem ze sklepu.








*****Oczami Natalii*****

Ha! Ja to mam szczęście! Piąty sklep i już zakupy gotowe. Kupiłam jej dwie rzeczy. Oczywiście ciuszki, bo co innego dziewczyna może kupować dziewczynie? Kupiłam jej bluzkę i czapkę:







Po raz pierwszy byłam zadowolona z zakupów. Ciekawe jak radzą sobie Nathan i dziewczyny?



*****Oczami Martyny*****




Ja to mam pecha! Przeszłam ze 100 sklepów. Dopiero w 99 i 100 znalazłam to, czego szukałam. Od razu zakochałam się w tych dwóch rzeczach. Spodnie i buty. Awww *.*









*****Oczami Alex*****


Szczerze ? Po 50 sklepie się poddałam. Wtedy do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Pies! Odkąd tylko pamiętam Margaret zawsze chciała mieć psa. Szczęście, że akurat obok mnie przechodził Nathan. Zapytałam go, czy dałby radę z Margaret i Natalią wrócić autobusem. Powiedział, że pewnie, nie ma sprawy. Natomiast ja pojechałam w TO miejsce – schronisko.

Gdy dojechałam moim oczom ukazały się dziesiątki, ba, setki (!) brudnych, niedokarmionych psów. Pff… A niby w schroniskach o nie ,,dbają”. Najchętniej zabrałabym je wszystkie, ale – niestety, mogę tylko jednego. Po chyba godzinie chodzenie od klatki do klatki zobaczyłam jego. Tak. On. Wiedziałam, że będzie idealny. Po chwili podeszła do mnie jedna z pracownic schroniska. Powiedziała, że psiak to suczka i ma na imię ,,Śnieżka”. Wychowywał ją pijak – bił ją, czasem dawał alkohol, dlatego może być nieufna. Powiedziałam, że to nie ma znaczenia i jakoś wyrobię sobie u niej zaufanie. Podpisałam niezbędne formalności i piesek był mój. Pracownica schroniska powiedziała jeszcze, żebym zajechała (najlepiej dzisiaj) do weterynarza po czym dała mi jakąś starą, skórzaną smycz. Następnie podpięła ją do obroży Śnieżki. Zaprowadziłam ją do auta i ,,posadziłam” na tylnym siedzeniu.



-Trzeba by jechać do zoologicznego, co? A potem do weterynarza. Super. Już do Ciebie gadam. A zawsze uważałam, że gadanie do psów to głupota. Ha! – gadałam do psa, a właściwie to sama do siebie. Już po chwili byłam w zoologu. Kupiłam smycz, obrożę, karmę, jakieś smaczki, zabawki, legowisko, dwie miski, szampon dla psów i szczotkę dla psów. Następnie zajechałam do weterynarza.

Tam zaoferowali mi wykąpanie jej. Ucieszyłam się, bo szczerze to nie miałam pojęcia jak to się robi. Patrzyłam uważnie, żeby w domu robić dokładnie to samo. Śnieżka była mokra, ale wyglądała na zadowoloną. Po tym wysuszyli ją takimi specjalnymi suszarkami (WTF?) i dali jakieś zastrzyki, zwarzyli itd. Potem przyszedł czas na wypełnienie książeczki zdrowia.

Gdy już miałam wpisywać imię ,,Margaret Nowak” weterynarz powiedział, że przez to, że podpisałam te papiery w schronisku na swoje imię i nazwisko, to ja jestem prawnym właścicielem Śnieżki i to ja mam się wpisać w książeczce zdrowia. Okeeej. A więc:

DANE OPIEKUNA PRAWNEGO

IMIĘ –
Alexandra (Alex)
NAZWISKO -
Nowak
PŁEĆ –
Kobieta
POCHODZENIE - Polska
WIEK – 19 l.
DATA URODZENIA –
16.03. 1994 r.
MIEJSCE ZAMIESZKANIA –
Londyn, ul. Sosnowa 24 a
NUMER TELEFONU –
xxx xxx xxx (:D)


DANE PSA

IMIĘ -
Śnieżka
RASA - Mieszaniec
WIEK (w czasie założenia książeczki) – kilka miesięcy
DATA URODZENIA – xx.xx.2013r. (znany tylko rok)
MIEJSCE, GDZIE PRZEBYWA – Londyn, ul Sosnowa 24 a
NUMER W BAZIE DANYCH – 18.695
WETERYNARIA – Im. Świętego Bronisława, ul. Sportowa 145 b


Większości nie wiedziałam. Np. tego, ile ma lat, jaka rasa itd. Gdy wszystko było już ustalone i z powrotem siedziałam w samochodzie spostrzegłam, że dochodzi już 17. Wcisnęłam pedał gazu. Gdy dotarłam do domu wzięłam torbę z zakupami dla psa, oraz (oczywiście) psa :D. Gdy weszłam do domu przygotowania trwały. Wszyscy (czyt. Nathan, Natalia oraz Martyna) popatrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami. Natalia pierwsza wydusiła z siebie słowa.

-Czy… Czy to pies? – zapytała niepewnie.
-Nie! Foka. – zażartowałam. – oczywiście, że pies. Ślepaś?

Nastała chwila ciszy. Po tej chwili Martyna opuściła balony, które miałam w ręce i rzuciła się do Śnieżki z okrzykiem ,,PIESEK PIESEK PIESEK”. Gdy głaskała i rozpieszczała nową członkinię rodziny usłyszeliśmy skrzypnięcia zamka w drzwiach – pierwsi goście przybyli…



No heej :D

Pewnie za długi ten rozdział, co? I znowu dodaje go tak późno xd. No ale. Mniejsza. Doszła nam nowa postać – Śnieżka. Mam nadzieję, że rozdział się podoba no i… Do next’a c;